New New Yorkers and their Friends
Żegnając 2003 rok, a witając nowy 2004 życzyłam sobie: by był lepszy od poprzedniego. Skupiona na rozwijaniu swoich pasji, zgłosiłam swój udział w VII Piastowskim Przeglądzie Twórczości Plastycznej – INTERPRETACJE. Tematem konkursu był „Granat i Błękit”. 23.04.2004 r. joury przeglądu w składzie: Zdzisława Zielińska – Dyrektor MOK, Prof. Ryszard Sekuła i Aneta Stosio – Artysta Plastyk MOK przyznali I MIEJSCE dla mojego obrazu ulubione. To druga tak znacząca dla mnie nagroda. Pierwszą było Wyróżnienie, które otrzymałam 2002.04.12. za obraz barwy miłości, w V Piastowskim Przeglądzie Twórczości … – INTERPRETACJE o temacie „RODZINA”.
Lata spędzone w ’’szufladzie’’, uświadomiły mi że talent znalazłszy ofiarę potrafi ukryty drzemać tak długo, aż w pełni dojrzeje. Jak znudzony pasożyt eksploduje nagle i objawi się w postaci doskonałej, gotowej do czerpania z jego zasobów.
W celu okiełznania tego daru, i nadania mu indywidualności, świadomie uzupełniałam braki na polu warsztatowym. W klubie plastyka WALOR, w Piastowie, moja przygoda ze sztalugami nabrała rozpędu.
Patrząc w przyszłość chciałam: by świat mnie zaskoczył i pokochał za wysiłek, determinację w celu dotarcia w głąb, na szczyt, do samych granic i za drugą stronę lustra. A potem, jeszcze za ten mozół związany z ocaleniem barwnej wielowymiarowej, optymistycznej natury dziecięcej, wiary, nadziei i miłości piękna świata, dał szansę spotkania się oko w oko z dorobkiem znakomitych artystów sztuki – literatury – muzyki – rzeźby – architektury – malarstwa – fotografii.
W jakim celu? By w samotności, po powrocie do domu z wojaży, czerpać z uzupełnionych w ten sposób pokładów optymizmu – radość, i tworzyć, tworzyć, tworzyć. To dopiero jest frajda.
Słysząc w radio, iż Ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie-organizator festiwalu New New Yorkers and their friends, szykuje na dniach ponad 60 wydarzeń kulturalnych w różnych placówkach kulturalnych w Warszawie – rozpromieniałam. W ramach festiwalu zaprezentowani mieli być artyści polscy, Amerykanie polskiego pochodzenia oraz twórcy amerykańscy pracujący w tętniącym artystycznym życiem – Nowym Jorku, na których twórczości zaważyła współpraca z polskimi kolegami.
Nie dociekając, jak tak ważne wydarzenie roku 2004 mogło ujść mojej uwadze, ufna w Bożą opatrzność, rozpoczęłam mozolną drogę w poszukiwaniu człowieka mającego choćby jedno zaproszenie do odsprzedania na wernisaż Ryszarda Horowitza. Odsyłana od Annasza do Kajfasza, łapałam w lot cenne uwagi i grzecznie dziękowałam za poświęcony mi czas. Kolejny rozmówca, w przeciwieństwie do poprzednich, jako jedyny, przejawiał nieodpartą chęć zdezorientowania mnie. Lawina pytań miała zbić mnie z pantałyku i zniechęcić do kontynuowania dialogu. Na moje szczęście, okazał się być właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, pełnym zrozumienia, pomocnym. Ofiarując mi nie jedno ale dwa zaproszenia
na exhibit opening-R. H. w Galerii Opery Narodowej, pozwolił urzeczywistnić marzenie, o którym śniłam. Tego nie da się zapomnieć. Jeszcze raz, tu i teraz, bardzo dziękuję panie Wojtku D. L. za uważne spojrzenie.
24 czerwca, przed godziną 18, stawiłam się na terenie przed Galerią Klimy Bochemskiej, w Fabryce Trzciny, ul. Otwocka 14. To, idealne miejsce do spotkań, wymiany poglądów, bez obaw że jeden drugiego zetrze na proch.
Panująca tam, pełna ’’kultury’’ atmosfera sprzyjała do rozmów i nawiązywania znajomości bez zobowiązań. To tam, miałam okazję poznać i porozmawiać serdecznie: -z panią, Grażyną Matuszkiewicz i jej mężem, Jerzym Matuszkiewiczem – dobrymi przyjaciółmi Andrzeja Dudzińśkiego, smakosza dżemów przyrządzanych osobiście przez żonę słynnego jezzmenna i kompozytora, -z rajskim ptakiem – Krystyną Mazurówną, -z konserwatorem malarstwa – Agnieszką Sędzimir,
-z pisarzem Januszem Głowackim autorem, m. in. sztuk: Polowanie na karaluchy, Antygona w Nowym Jorku i wcześniejszych scenariuszy do filmów: Polowanie na muchy-A. Wajdy, Rejs-we współpracy z Markiem Piwowarskim, Trzeba zabić tę miłość-J. Morgensterna, Choinka strachu-T. Lengrena, Wałęsa. Człowiek z nadziei-A. Wajdy…, … .
Michał Kołyga – fotograf, którego tam spotkałam, pomógł mi, oczywiście za zgodą Andrzeja Dudzińskiego, uwiecznić na zdjęciu chwilę z moim „ulubieńcem”-autorem prac z niezwykłymi istotami – skamieniałych z przerażenia tuż za naszymi plecami podczas blasku flesza.
Tego dnia wystawę swoich osiągnięć również mieli: Stanisław Młodożeniec, Tristan Wolski, Michael Kryński, Włodzimierz Zakrzewski, Maya Koyo, Joanna Stańko. Jest co wspominać.
25 czerwca, tym razem przed 17, tłum spragnionych artystycznych doznań z niecierpliwością oczekiwał na fotokompozytora-Ryszarda Horowitza. Czas spędzony w Galerii Opery Narodowej, wśród Jego foto-kompozycji, otwierał przestrzenie nie obce szczęściarzom. Wśród zaproszonych nie zabrakło i gości przybyłych do fabryki trzciny w dniu wczorajszym. Pełne serdeczności gesty, rozmowy ubogacały i tak magiczną aurę imprezy. Nie zaprzeczę, oderwana od ziemskich spraw pozbawionych grawitacji przenikałam przestrzenie oferowane przez R. Horowitza. Czas jakby spowolniał. Wychodząc z sali wystawowej, powoli witałam się z tym, co rzeczywiste. Przeczuwając, że jest mi dane jako ostatniej porozmawiać z mistrzem, kupiłam album i uważnie przejrzałam. Podeszłam w chwili, gdy spojrzał na mnie. Prosząc o autograf, wskazałam stronę z orłem, na której mógłby się wpisać. Zaskoczony, moją znajomością albumu, tak sądzę, pomylił datę, którą wspólnie z moją pomocą usiłował poprawić. Bez zbędnych słów, za pomocą gestów i spojrzeń, podjął decyzję upragnionej zmiany. Potwierdzeniem zadowolenia był uśmiech na naszych twarzach. Wokół panowała niczym nie zmącona cisza. Dziękując, za czas zarezerwowany wyłącznie dla mnie, usłyszałam znaczące słowa Mistrza: „Ja, się nie mylę!”
ZU1
Warszawa, 2004.06.25
0 comments on “NEW YORKERS”