WALENTYNKI

„Luperkalia – dawne święto religijne ustanowione przez Euandrosa było obchodzone najpierw w jaskini Lupercal na Palatynie 15 II, a właściwie 13-15 lutego, z dniem św. Walentego włącznie. Obecnie, święto to obchodzimy 14 lutego w dniu imienin św. Walentego, patrona wszystkich zakochanych, pod nazwą walentynki.

Początków dzisiejszych walentynek należy doszukiwać się nie w chrześcijaństwie, lecz w pogańskim Rzymie. Pierwotnie – poświęcone Faunowi Luperkusowi, pasterskiemu bogu plemion italski chroniącemu swoje stada przed wilkami. W połowie lutego ptaki gnieżdżące się w Wiecznym Mieście zaczynały miłosne zaloty i łączyły się w pary. Zwiastowało to rychłe nadejście wiosny. Tak, więc 15 II Rzymianie wyznaczyli datę świętowania Luperkaliów.

W przeddzień obchodów festynu ku czci płodności odbywała się miłosna loteria. Imiona dziewcząt zapisywano na skrawkach papieru, po czym losowali je chłopcy. Tym samym, wylosowane dziewczyny stawały się ich partnerkami podczas Luperkaliów.

W obrazie „walentynki” temat okazywanych uczuć, w tym i miłości ujęłam w sposób alegoryczny. Zachowanie ludzi przedstawiłam pod postacią przedmiotów – „szaf”, trzech szaf.

Należymy do pokolenia, które bierze udział w wyścigu szczurów. W tej gonitwie można się za… gubić, po drodze zostać pominiętym, zdeptanym, skrzywdzonym. Pieniądze, władza, również i miłość budzą niezdrowe żądze. Wtedy przestaje się liczyć etyka, wyrzuty sumienia wobec innego człowieka spychane są na dalszy plan.

Przestrzegam i wskazuję, że żądza: władzy, pieniędzy, kariery i miłości budzi w niejednym drapieżnika i pozbawia skrupułów w dążeniu do obranego celu. Przeraża zarozumiałość, nadmierna pycha, a mania wielkości – budzi lęk. Wiadomo, nie zawsze wierność, szlachetność popłacają. Ale, to nie znaczy, że trzeba sprzeniewierzać się swoim zasadom, dobrym zasadom.

Jakie cechy piętnuję w tym obrazie? Oczywiście samochwalstwo, próżność, chełpliwość, zbytnią ciekawość jak i pewność siebie, która nie popłaca. Pokusa, by być najlepszym od drugiego ma swoje niebezpieczne oblicze. Prowadzi do próżności i poczucia wyższości nad innymi.

„Chciał być sprytny lecz to inny go przechytrzył.”

Na obrazie szaf jest trzy. Gdy, ta jedna, by uwagę zyskać, zaletami czarowała, nieustannie przechwalała się. Rzeczom błahym prym dawała, zaś te ważne za nic miała – bagatelizowała. W roli samochwały z dumą trwała. Druga szafa, w mig pojęła, że tej trzeciej nie pasuje czcze gadanie i przechwałki pierwszej szafy i rzucanie słów na wiatr. Poczuł bluesa, więc otwiera przed nią wrota, dość szeroko, by dostrzegła go – zaprasza. Lubi spontan. Lecz, wciąż milczy. Odważny jak lew, nie lęka się niczego. Dumny jak paw, pióra stroszy, dumnie kroczy. By czas zyskać, przypatruje się z uwagą jej szufladom, szybko liczy – ma ich sześć, dwoje drzwiczek też zobaczył. Zauważa i jej gałki, jakie cudne, wyjątkowe. A, jej nóżki – jakie smukłe. Czy gotowe na spacery? Natłok myśli wiatry wzmagał. Chciał uciekać za parawan. Kiszki marsza grać zaczęły. Głód miłości się nasilał. Wtem, strach nagle w nim zagościł. I udzielał podpowiedzi: by zaprzestał szukać żony. Przezwyciężył niepewności. I ponownie rozpoczyna swe podchody, by ją zdobyć – bajeruje. Śle uśmiechy, zęby szczerzy, chciałby więcej, oczko puszcza – na zachętę. Pocałunki w usta – później może. Teraz, nie przestraszyć ją zamierza. Chce uwagi i dostaje – kosza. Wzdycha.

Dla otuchy, w myślach śpiewa:

„To nie jest sen… , wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń, gdy tylko czegoś pragniesz, gdy bardzo chcesz. Wszystko się może zdarzyć, gdy serce pełne wiary, gdy tylko czegoś pragniesz, gdy bardzo chcesz. Wszystko może zdarzyć się.”

Chwilę potem, sił nabiera. Obserwuje ją wnikliwie, spojrzeń czułych nie oszczędza. W oczy zerka i podziwia źrenic kolor, oczu kształt. Jej wdzięk i czar jego serce skradł. Tak właściwie, sam jak śliwka w kompot wpadł.

Bez słów pragnął imponować, serce skraść i kwita. Język za zębami ściskał, by jak pierwszy jej nie nudzić, zasypywać gradem słów. W gestach znalazł rozwiązanie, jak rozbrajać zmysły w niej. Planu jego nie odkryła, schował gdzieś na dnie szafy swej. Tylko półki zobaczyła, a ich było tylko dwie-czyli, prawie nic. Dla ziszczenia marzeń, gotów był dla siebie w ogień skoczyć. Wskoczy? Jak na razie, na kolana przed nią padł i obiecał siebie w darze.

Ja, co ona na to-nie wiem?

On planował, być z nią – tydzień, pod jednym dachem, nawet jak pies z kotem. Albo, kanarek w złotej klatce. Potem, jak mysz sprytna, czmychnąć – hop! – w najbliższą dziurę w płocie i po kłopocie.

Czy coś ugra? Jak na razie–mydli oczy.

Czy ta trzecia szafa, ta „ostrożna dotąd i nieufna, gdzie zaletą jej – rozwaga była, a zasadą – brak pośpiechu, nie pośpieszy się w dorosłość – bo mogłaby jej nie sprostać”. Od „lubego” nie dostała krokodyla. Czyżby chciał jej zguby?

Chłopcze i dziewczyno, warto, przede wszystkim siebie kochać! Na walentynki – rok nie czekać. Życie warte jest uwagi, więc ukochaj dzień po dniu, tak zwyczajnie – pilnuj marzeń, radość twórz!

ZU1

Did you like this? Share it!

0 comments on “WALENTYNKI

Comments are closed.