ZEGAR
cztery kółka
klaksonu śpiew
w termosie świat
przejazd kolejowy
pociąg gna
postój
tyka czas
09/09/2001
TĘSKNOTA
serce sercu płata figle
marzec
kwiecień
maj
dzień do nocy wciąż podobny
w klatce milczy ptak
09/09/2001
WSPOMNIENIE
serce smak ma jabłka
wokół sad
jabłonie – gdzież one
strach na wróble poszedł spać
nie ma nas
słońca blask
zaćmił czas
09/09/2001
KOLEJNY DZIEŃ
raz
dwa
serce gra
trzy
cztery
pora wstać
za ptakiem leci ptak
krople deszczu
oczu łzy
owca śpi
szklanka mleka
szarość dnia
uśmiech nocy
taniec ciał
09/09/2001
NADZIEJA
cztery kąty
okna
drzwi
stół pośrodku
przy nim my
ojciec
matka
siostra
brat
ślepi
głusi
obcy dobru
trwają w bólu
zamiast iść
zdobywać miłość
jest im źle
jest im źle
jest im źle
10/09/2001
ZŁUDZENIE
latawiec ruszył w świat
po przyjaźń
pewien był
że da ją wiatr
fikali koziołki do utraty tchu
przyszła jesień
nafiglowała nie tylko im dwóm
bezlitośnie tłukła deszczem
chmury strumieniami wylewały łzy
wzbierały w rzekach wody
z oczu lecących liści patrzył lęk
latawiec nie był wyjątkiem
jako jeden z pierwszych utopił się
odszedł w zapomnienie
wspominając to
co miłe
zapomniał
losy złe
cóż teraz robi wiatr?
10/09/2001
JESTEM…
JESTEM ORŁEM, CEL SWÓJ ZNAM!
ODNALAZŁAM RADOŚĆ DNIA
W WODOSPADZIE ŁEZ, W MORZU TRAW.
SAMA NIE BOJĘ SIĘ SPAĆ…
W BARWACH TĘCZY WIDZĘ ŚWIAT.
KAŻDY OBRAZ IMIĘ MA,
KAŻDE SŁOWO SERCA RYTM.
KOCHAM ŻYĆ!
11/06/2002
NADZIEJA
LAS TOKSYCZNYCH ISTOT
NAIWNYM PLUJE W TWARZ.
CZAS NIE LUBI SPAĆ…
NOC Z DNIEM W BERKA GRA.
OGONY PTASZYDEŁ
MALUJĄ ABSTRAKCJI SMAK
NIE OBCY SZCZĘŚCIARZOM.
10/09/2003
ŻYCIA SMAK
SEN W DUECIE Z MUCHĄ
ZAPAŁKI W OCZY WKŁADA.
ŚWIT ZAPACHEM KAWY
NOGI Z WATY STAWIA.
WIATR UKŁADA WŁOSY,
POŚPIESZNY WRÓBLA GNA.
W SŁOŃCU UŚMIECH TRWA.
ZEGAR POSZEDŁ SPAĆ…
21/10/2003
WIOSNA
NIE DO KAWY CZY HERBATY
BIEGNIE KRUK.
WLEPIA OCZY W PRZYSZŁOŚĆ…
ZA OKNEM KOLEJNY ŚWIT.
ŚNIADANIE PRZECIĄGA SIĘ.
SZELEST PORANNEJ GAZETY
BAWI CISZĘ.
SKRZYPIĄ DRZWI…
… WIOSNA PRZYSZŁA.
01/01/200
WIZUALIZACJA
NA SCENIE ŻYCIA URSZULI – CZAS.
ZAWIASA NIE SKRZYPI, DRZWI OTWARTE MA.
KARMI OPTYMIZMEM, BUDZI RADOŚĆ.
JEST SZCZĘŚCIARĄ, WYOBRAŹNI ZNA SMAK.
JAK KOT, CHODZI WŁASNYMI DROGAMI.
ŚPIEWA, TAŃCZY ZE SZTALUGAMI.
W SZATACH NOCY I DNI
AŻ PO ŚWIT
UWIELBIA ŻYĆ!
11/06/2004
Tancerzu mój
1
modlitwą ciepłych słów do ciebie gnam
nie boje się
serce me drży gdy pukasz…
swe prawa przyjaźń daje
więc piszę za dnia co mi w sercu gra
by noc mieć spokojną
i sumienie
jak otwarta dłoń
2
jestem tu sama
nieprawda! – krzyczysz
czuję ciężar pustki
przytul mnie
chcę poczuć twoje ciepło
i wstać z zapasem nowych si
3
tancerzu mój
pląsy z tobą to rój pszczół
gardzący lenistwem
wychodzący naprzeciw partnerce
w sukience kwiecistej
uśmiechem wabiony
nektarem pachnących ziół upojony
byś miał do woli
i zatęsknił chwilkę
do rączek drobniutkich
ust słodziutkich szczebiotem ucichłym
tańcz!
to potrafisz najlepiej
by radość twa
tchnęła życie w nas
4
jestem tu!
oni nie słyszą
jestem tu!
serca im krwawią
myśli błądzą nie wiedząc
którą wybrać z dróg
krzyk i lament
modlitwa rozpaczy
ratunek dla ciał
nie dusz
jestem tu!
tego chce mój Bóg
5
tęsknota niczym wiara
jest śliska jak lód
siada
gdy nie ma celu
próżny trud jej nóg
wspomnienia malowane tęczą
tworzą widoczny most
w słoneczno – deszczowy dzień
6
tu wieczna radość
składam Bogu hołd
mając to
czego innym brak
wędruję w czwartym wymiarze
zaznaję czaru uniesień
bez lęku przestępuję próg
ukojenie duszy
którą wezwał Bóg
7
moja misja ma szczytny cel
rozgrzewa serca
otwiera oczy
w uszach maj
zegarom sprzyja czas
by żyć!
nie trwać
8
serce obolałe
trwa w niezmiennym rytmie
każe iść!
raz, dwa…
szkoda dnia!
osusz łzy
pociech całe krocie
w domu masz
9
czy mogę chcieć więcej
skoro mam wszystko?
wam brakuje mnie
nie obcy mi ten stan
lubię w koncie stać
i przenikać was
to mi pomaga
wam nie szkodzi
w jednym tylko umieraniu
brak mi doświadczenia
lecz wasze serca czują
smak mego głodu
modlitwą karmiąc
jak za życia żartem
10
dom mój ma ten sam adres
co twój uśmiech
śpiew dzieci
szum traw
łąka i las
szczekanie psa
zapamiętaj!
słońce nie zawsze gra
fair play –
taka kolej rzeczy
11
siedem dni
szkoła
kościół
dom
pośrodku karuzela spraw
rozkosz poranków
wykradzionych obowiązkom
jakże jestem szczęśliwy
gdy szczebiot dzieci
zwabisz swoja ręką
12
raduj się w smutku
bo z wyboru trwasz
nasłuchuj kwileń serc
ujrzysz
co skrywa twarz
ciesz się
gdy godnego partnera
wskaże czas
13
każdy przemierza ocean dróg
gra w sztuce zwanej zjawą
jestem w nieznanem
dla innych pracuje czas-
odwagi!
w labiryncie czynów
wzorem aktorów
radość chciałem rodzić
opadłem w niebyt
by powstać
gdy zechce Bóg
Urszula Zawiasa
Warszawa, 2001.09.11
0 comments on “Wiersze”